2009-05-22

Salo, czyli 120 dni Sodomy

Kolejny film z cyklu "szalone i psychiczne lata 70te".
Kieeeedyś wyczaiłam jeden, na czyimś blogu, trailer do "The Holy Mountain". Pan Jodorowsky swoim filmem zapoczątkował u mnie pociąg do jakiś zeschizowanych filmów (z lat 70tych). Film był przez moment obleśny, okropny. Miał coś pieprzniętego w sobie. Jednak zakończył się niestety tak jak myślałam. Nawet nie wiem czy taki film w ogóle można komuś polecić :/



A teraz wracamy do wątku głównego, czyli "Salo".
Kiedyś przez przypadek wyczaiłam ten film na filmwebie. Komentarze do niego były raczej niezbyt zachęcające. Opis na filmwebie (i innych stronach, np. tu) także. Ale hm.... przez cos takiego, paradoksalnie, chciałam obejrzeć ten film:P
Po filmie lekko rozczarowana stwierdzam, że brakowało mi scen, które autentycznie wywoływałyby u mnie odruchy wymiotne, ale tak mega konkretnie :P Na szczęście dla oglądających (w naszych czasach) efekty specjalne są mocno przestarzałe. Uff, bo jakby ktoś to nakręcił dziś, zwłaszcza ktoś bez zahamowań, to..ojoj!! Film może być nudny dla niektórych, bo większość filmu jest przegadana, zwłaszcza sceny gdzie panie lekkich obyczajów opowiadają pikantne historie w celu podgrzania atmosfery. Jednak to o czym one gadają nakręca tylko tych zboczonych włoskich faszystów, którzy uwieźli bezbronna młodzież w pałacu. Sceny końcowe - sceny tortur - niby nakręcone dawno temu, ale ja i tak się brzydzę. Dzieciak i estetka w jednym, więc mi się nie podobało. Jednak Jeden motyw był zabawny - scena tortur, ktoś cierpi, nagle rzut kamery na jednego z faszystów, lekko zezowatego, przez co sprawiał wrażenie większego świra niż był, który z taka podnietą odzywa się do swojego młodego męża (tak, męża, nie wnikajmy:p)
"- co robi bolszewik gdy nurkuje w Morzu Czerwonym?"
"- nie wiem"
"- robi 'plum' "i zaczynają się śmiać. Potem powrót do torur :P

No i film się kończy, to jest chyba jeden z tych, gdzie dobro nie wygrywa.

Może nie trailer ale.... przynajmniej bez scen...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz