2009-02-10

krwawy wtorek

Ech, byłam dziś na pobieraniu krwi. Dużo badań ją czeka, więc dużo jej trzeba było pobrać. Wczoraj już o tym gadałam i kolega R. ;p porównał to do ukłucia komara. No więc dziś, gdy pani pielęgniarka wbijała igłę, myślałam sobie "komar, komar". Ale kurde, to był chyba jakiś komar-mutant, bo mnie tak bolało, że myślałam, ze umrę. Spojrzałam co się dzieje a tam krew się leje po ręce a nie do strzykawki ;/Tak to jest właśnie z moimi żyłami ;p Pani pielęgniarka zatamowała krew i zabrała się za druga rękę. Znowu myślałam o komarze i... było jak z komarem. Mega szybko, łatwo, bezboleśnie. Aż się zdziwiłam, że już pani skończyła. Ale z drugiej (tej pierwszej, od komara-mutanta) krew nadal leciała:/ Zostałam opatrzona na drogę i poszłam do domu. Teraz wyglądam jak ćpunka, do tego żyła jest nadal opuchnięta i obolała:/ Hery dożylnie brać raczej nie mogę, hehehe :P

obczajcie kolejny teledysk (już go mam :P:P:P:P):
Piosenka znana, bo ze Step Up 2 ;p


Missy; Ching-A-Ling

1 komentarz: