2009-07-24

Public Enemies & Bruno


Właśnie skończyłam oglądać "Public Enemies". Jest to jeden z filmów, które tego lata kuszą mnie by odwiedzić kino. Jednak z racji tego, iż jestem "na Wschodzie" dostęp do kultury (czyt. kina) mam lekko utrudniony;p Niby dla chcącego nic trudnego, ale... uwierzcie, przy takim słońcu i browarkach (o dziwo, dziś Tyskie;p), nic się człowiekowi nie chce :P Zważywszy na zaistniałą sytuację, nastawiłam się już psychicznie, że w kinie filmu raczej nie obejrzę (chyba, że jak będę w Poznaniu na urodziny) i na spokojnie poczekam na wersje axxo:P

No więc co się takiego wydarzyło, ze jednak ten film obejrzałam?

Tak jakoś wyszło, że kolega R, który był na tymże filmie w kinie, wywołał we mnie stan lekkiego poddenerwowania, zarzucając mi (ja to tak odczułam:p), że zapewne skomentuję film tekstem "Bale'a mogłoby tam nie być".

Otóż nie, nie powiem tak, bo właśnie takie role są dla p.Bale'a :p Gra dobrze, nie drze ryja, nie ma chrypy (przynajmniej takiej jak w T4 Salvation).
On nie może grać sympatycznego gościa, który ma wzbudzać pozytywne emocje, ma wymarzoną twarz do ról ludzi z problemami. Ale nie chodzi mi o role jak w T4. Ciekawa jestem filmu "Mechanik" dla którego masakrycznie schudł, ale ostatnio kreci film z Markiem Wahlbergiem, jakiegoś narkomana, może będzie spoko. Aaaaa i Bale strzela miny (spojrzenie) jak Becks i Clint;p

"Johnny jak zawsze zajebisty"
Oglądałam wczoraj, kolejny już raz, "Las Vegas Parano" a dziś PE. Kurcze, ma coś w sobie Johnny, że grywa takie charakterne osoby...

Ale chciałabym coś zaznaczyć, moje spostrzeżenie:
Jak Bale'owi średnio to wychodzi (w moim odczuciu) tak Johnny'emu dość łatwo (to przez głos i spojrzenie;p). Co takiego? Wzbudzenie sympatii u widza, przykucie jego uwagi. Nie wiem, na mnie to działa;p Nawet w "LVP" odciąga uwagę od Benicio :(

A i jedno słowo o Marion (gra Billie) - ona dla mnie zawsze będzie napaloną i naburmuszoną Lilly z serii "Taxi" :(

Ale do rzeczy (czyli może coś o filmie?). Jak wiadomo, film jest oparty na faktach, taka postać jak John Dillinger istniała i odwalała niezłe jaja naprawdę (wiki pol i eng). Obczaiłam parę fotek, z ciekawości jakże ten "wróg publiczny nr 1" wyglądał... i co powiem? Człowiek zaczyna kolesia lubić, bo historia i kreacja Deppa (buzia tez;p) tak to pokazują. Sorry, ale jak patrze na fotki, to widzę, że niezłe ziółko z niego. Ma w oczach cwaniactwo... ;p Ale muszę mu przyznać, że był niezłym kozakiem i dał popalić tym wszystkim, którzy go "gonili". A scena w filmie - pod koniec - na komendzie, no cholera - co za... bezczelność i pewność siebie. Jedna z lepszych scen w filmie ;p

Pod koniec filmu, czekałam na jego śmierć, ale głupio, bo wyczytałam jak umarł i nie miałam do końca tego elementu zaskoczenia :/

A najfajniejsza scena? Jest jedna (jest w trailerach), która mnie uwiodła i sprawiła, że zapragnęłam zobaczyć film - gdy John opowiada Billie (w mega skrócie o sobie i...) co lubi: "lubię baseball, kino, markowe ciuchy, szybkie samochody, whisky i... ciebie". Oczywiście jak on to mówi... :P Dziękuje, mi starczy. :P

Aha, film baaaaardzo długi - 140min.

ładny trailer

"Bruno"

Obejrzałam, skomentuje na szybciocha.

Podziwiam Sache Barona Cohena, bo on nie gra - on jest tymi postaciami!! Najbardziej lubię go jako Ali G, ale to szczegół:p

"Bruno" - widać, że po sukcesie "Borata" Sacha nie ma oporów, by kręcić swoje "dzieła". Ba, nawet troche ostrzej ;p Film śmieszny, odważny, niektórych zgorszy, na bank. Ale jakoś nie mam natchnienia, żeby się rozpisywać :(
Motyw z rowerkiem + dildo był bardzo zabawny ;p

ładny trailer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz