2009-01-09

to już piątek, czy jeszcze czwartek?

Piątek, 9.01.09, godzina 11:30: jem śniadanie. Spoko, normalnie bym o tym nie wspominała, ale chciałabym tylko zaznaczyć, że jest to mój pierwszy posiłek od czwartkowego obiadu (ok. godz. 16:15). Od razu poczułam się lepiej :P Chyba zaraz idę spać :P

Jak wczoraj wspominałam, wybrałam się na imprezę EDU! do klubu Eskulap :P Jak na złość po drodze nie było bankomatu PKO BP, więc byłam zmuszona na przeżycie w klubie za 17zł (bo tyle miałam w portfelu). Wiecie co, nie dość, że nie miałam kasy, to na wstępie jakiś zjarany (tj.opalony) goguś, który wyglądał jak jakiś gigolo z tymi swoimi loczkami błyszczącymi się od żelu/brylantyny/kij wie czego (wole nie wnikać :P), wziął ode mnie 5zł za wstęp!!! No nie!! 12zł:/ Porażka:/ Ale na szczęście przybyłam wcześniej niz zwykle (ok 21:30), więc załapałam się na piwo za 3,50zł :P Mili panowie barmani pochwalili mój łańcuch "gold chain" i... włosy (w stylu Rafixa, czyli nic z nimi nie robiłam:P). Potem jeszcze spoglądałam na zegarek, czy załapię się na jeszcze jedno tańsze piwo (ach... wychodzi jeszcze czasem ze mnie stary alkoholik:P). Ludzi było duuużo - farmacja miała jakąś imprezę. Kurde, odzwyczaiłam się od takich tłumów - z każdą imprezą przychodziło coraz mniej a tu nagle buuum!!! Wuchtylion:P I to milion dziewczyn - od tego też się odzwyczaiłam:P Tym bardziej, że wszystkie odpierdzielone, a ja jak zwykle na EDU!, mniej imprezowo:P Muza w moim odczuciu była średnia, raz mi się podobało, a raz nie (to niestety częściej:/) Potem z częścią ekipy udałam się na chatę do jednej dziewczyny, która jak się potem okazało, mieszka w tym bloku co moja siorka jeszcze miesiąc temu, tyle, że dwa piętra wyżej :p W ogóle Poznań to mała mieścina, wszyscy sie znają - dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że dziewczyny były koleżankami z roku mojego kolegi (byłego z grupy, co wolał iść na ekonomiczną:P) i w ogóle dowiedziałam się ciekawej rzeczy, którą już oczywiście przekazałam mojemu Misiaczkowi ;p Ile ja tam wypiłam herbaty... hahah, szkoda że tylko czarna była tam jako tako dla mnie (owocowych i innych takich nie toleruje, ale czerwona o smaku cytryny albo zielona, a nawet ziółka typu mięta jak najbardziej:P) ale najważniejsze, że coś ciepłego:P
Część ekipy zaczęła się zmywać ok. 5, ale ja wolalam zostać, bo gdybym pojechała do domu, to zapewne wylądowałabym w łóżku i... nie wstała na spcid (co już mi się zdarzyło 3 razy, czyli max). Z A'free'm zmyliśmy się koło 6:30. Najlepsze, ze w domu byłam o 6:53, akurat kiedy mój współlokator dzwonił do narzeczonej (również mojej współlokatorki, której obecnie nie ma w Poznaniu - na obecną chwilę, tuła się dziewczyna po Kujawsko-pomorskim :P) czy nie wie nic o tym, żebym planowała nocować poza domem :p Zdjęłam łańcuch, wzięłam notatki i poszłam na autobus (7:03) i tyle mnie było w domu:P

Właśnie się zastanawiam, czy iść do łózka i odsypiać tę całą zabawę, czy może lepiej iść do Mikołaja z notatkami, bo bidulek skręcił kolano i popieprzyć mu głupoty, jak zwykle to czynię :P

PS
"to już piątek, czy jeszcze czwartek?", bo ej, według mojego rozumowania, nowy dzień zaczyna się po tym jak pójdę spać i wstanę :P zawsze mnie drażnią takie sytuacje, bo ja mam swoje podejście do tego :P


hahaha, ale bzdet :P więcej rzeczy nie pamiętam, za wszystkie swoje.... bleeee to nie to :P
pamiętam, ale pisać nie ma co :P

2 komentarze:

  1. spałem tylko 2 godziny. później był basen, pogotowie, posiłek po 22 godzinach bez jedzenia, prawo miedzynarodowe publiczne cwiczenia i piwa u benji'ego. sie zyje!

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo, przebiłeś mnie o 2h z tym jedzeniem :p

    OdpowiedzUsuń